Ania swój norweski ślub nad polskim morzem miała zaplanowany w najdrobniejszych detalach. Rozpisany w Excelu plan, czekał już tylko na wdrożenie w życie. W Dniu Ślubu zarówno Ania, jak i Hakon marzyli o tym, żeby celebrować od rana, a nie działać operacyjnie i być kontaktem dla wszystkich podwykonawców. I chociaż pogoda nad morzem bywa kapryśna, w czasie zaplanowanych uroczystości nie spadła ani kropla deszczu. Zaplanowany coctail hour odbył się zgodnie z planem w ogrodach Sofitel Grand Sopot, to tam zaproszeni Gości wznieśli toast za pomyślne i szczęśliwe życie nowożeńców. Białe, monochromatyczne dekoracje wkomponowały się w historyczną salę balową świetnego hotelu. Liczne przemówienia i prezentacje wzruszyły do łez, a pierwszy taniec Pary Młodej zachęcił do zabawy na parkiecie. Spełnieniem marzeń Panny Młodej była wieczorna sesja z zimnymi ogniami i zmiana sukienki po północy, na tą, którą jej mama sama miała w Dniu Ślubu. I chociaż od ślubu minęła już chwila, nadal jesteśmy w kontakcie, czekam bowiem na wieści o córeczce Ani i Hakon, która lada chwila pojawi się na świecie. Czy ja już wspominałam, że praca wedding planner to nie tylko pasja, ale styl życia?